czwartek, 20 lutego 2014

Taleastia CD. Moon

 Kiedy wadera skończyła przez chwilę panowała cisza, którą w końcu sama przerwała, zadając pytanie:
 - To kto teraz?
 - Może ktoś z nowych? - zaproponowała pomarańczowa wadera.
 Rzuciłam szybkie spojrzenie w stronę Ciberspacio, z którego miny wyczytałam, iż wolałbym, abym to ja teraz zabrała głos, więc szybko nabrałam oddechu i zaczęłam:
 - No cóż...za nim zacznę opowiadać muszę zastrzec, że ta historia nie będzie zbyt radosna.
 - Dobrze, takie jest życie, mów. -  zachęciła mnie Moon.
 - W takim razie....Przyszłam na świat w Krainie Kwitnącej Wiśni...
 - Mówisz o Japonii? - usłyszałam czyjś głos i spojrzałam w stronę, z której dochodził. Zobaczyłam małą, jaśniutką waderę z jasnoróżowymi włoskami.
 - Tak, masz rację. - odparłam z uśmiechem i kontynuowałam niezrażona: Pierwszą istotą, jaką ujrzałam był... - tu zatrzepotałam powiekami, aby odgonić łzy napływające mi do oczu. -  rudy basior wylizujący mnie swoim ciepłym, szorstkim, różowym językiem. Kiedy skończył to robić, pomógł mi wstać i wtedy...- zawiesiłam głos, aby przykuć uwagę szczeniaków - zobaczyłam, iż pod jego nogami leży ciało. Zaciekawiona podeszłam do niego i zaczęłam je uważnie obwąchiwać . Okazało się martwe.
 Z piersi szczeniaków wyrwało się sapnięcie.
 - Ojciec wytłumaczył mi, że to...moja matka..Jako, iż byłam wtedy jeszcze niedoświadczonym szczenięciem za bardzo się tym nie przejęłam. Po tygodniu...straciłam także drugiego rodzica - został zastrzelony przez myśliwych. Od tamtego czasu nienawidzę ludzi i staram się ich unikać.  Musiałam wyruszyć w samotna podróż, którą zakończyłam tutaj.

Kto dalej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz